środa, 30 stycznia 2013

Rozdział 6. - Dyskoteka



  Paula przekonała mnie, by iść na dyskotekę. Nie musiałam się stroić, więc było mi wszystko jedno. Ona za to zaciągając mnie tam liczyła, że wpadnę w imprezowy nastrój, a połowinki staną się moim najbliższym celem.
ON tam był. Od chwili, gdy zobaczyłam go w domu Kamila, wszystko się zmieniło. Zapewne myślał, że jestem dziewczyną jego brata. Dobrze przynajmniej, że nie wiedział w jaki sposób nią zostałam. Mogłam chociaż na niego patrzeć, uśmiechać się i mówić „cześć”. Poprawiło mi to humor, ale na krótko. Popsuły go puszczane na okrągło wolne piosenki i widok przytulających się i obmacujących par. Ja tańczyłam przeważnie z Paulą. No dobrze, tylko z nią. Nie rozumiałam do końca dlaczego Kamil nie chciał przyjść, ale było mi to na rękę. Nie chciałam, by mnie z nim kojarzono, mimo że do "przechodzenia" został nam jeszcze jeden dzień.
  - Na kogo ty tak patrzysz? - zapytała w pewnej chwili. - Na niego?
Mój książę stał nieopodal z kolegą i wyglądał na świetnie się bawiącego. Nie mówiłam nikomu o mojej pierwszej hmm... miłości? Nie wiem jak to określić, ale tak, podobał mi się. Paulina i tak już dawno się tego domyśliła. Poczułam, że moje policzki zrobiły się gorące.
  - Znasz go? - spytałam nieśmiało.
  - To Robert Turkowski. - powiedziała bez wahania.
Turowski. Więc tak się nazywa i ma na imię Robert. Jakoś nie pasowało mi do niego to imię. Spojrzałam jeszcze raz na Roberta. Dziś wydał mi się jeszcze ładniejszy niż zawsze. Nie obcinane kilka miesięcy, jasne włosy i ten błysk w oku działały na mnie jak magnes. Jeszcze ta błękitna koszulka z "adidasa" podkreślająca ten niesamowity kolor tęczówek. Czasami były szare i smutne, ale dziś wręcz lazurowe. W takich oczach można się utopić. Był dla mnie ładniejszy od Leonardo DiCaprio. Mój własny DiCaprio, myślałam z rozmarzeniem.
  - Podoba ci się? - spytała Paula.
Pokiwałam głową. Paula namawiała mnie, żebym do niego zagadała, ale nie miałam odwagi tego zrobić. Ona w końcu chyba też zrozumiała, że to nie łatwe i postanowiła pomóc mi w inny sposób. Do końca imprezy tańczyłyśmy jak najbliżej niego i jego kolegów. Jeden z nich kleił się do mnie, ale przecież nie o to chodziło. Nie mogąc już wytrzymać poprosiłam Paulinę, byśmy wyszły wcześniej. Kiedy usłyszała moje słowa zrobiła tylko ponurą minę.
- Weź bilecik – powiedziała głośno przekrzykując muzykę – jeszcze wrócimy.
Pokiwałam głową i chwyciłam za rękę przyjaciółkę, która zaczęła przeciskać się przez tłum. Rozejrzałam się próbując ostatni raz zobaczyć mój obiekt westchnień, ale nigdzie nie mogłam go dostrzec.
W końcu z Pauliną znalazłyśmy się na zewnątrz. Był chłodny wieczór i mimo rozgrzania na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka.
- Co jest? – spytała Paulina bezceremonialnie, a nawet z lekką pretensją. Puściła moją rękę i skrzyżowała swoje na piersiach.
- Nie podoba mi się na tej dyskotece. Nie mam chłopaka, nie mam z kim tańczyć.
Paula pokręciła głową z dezaprobatą.
- Tańczysz ze mną przecież.
- No tak, ale wiesz…
- Nie marudź – powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu i chwyciła mnie ponownie za rękę. – Chodź.
- Ale… - zaczęłam, lecz nie dała mi dokończyć ciągnąc mnie w stronę drzwi.
- Zimno tam – usprawiedliwiła się.
Dalszą rozmowę utrudniała już głośna muzyka. Westchnęłam tylko głośno i poddałam się Paulinie ciągnącej mnie z powrotem w tańczący tłum. Pokazałam bilecik dziewczynom pilnującym wejścia i poczułam jak moja przyjaciółka mocno szczypie mnie w ramię.
- Ałć! – wyrwało mi się. – Co robisz?
Paula w odpowiedzi wskazała tylko na przeciwległą stronę korytarza, gdzie stał DiCaprio drugi z kolegami. Kiedy tylko na chwilę zawiesiłam na nim wzrok, odwrócił się w moją stronę i posłał mi promienny uśmiech.
- Chodźmy – powiedziała Paulina wesoło i pociągnęła mnie w ich stronę.
- Zwariowałaś? – szepnęłam jak najgłośniej i zaparłam się z całej siły.
- No chodź – powiedziała z przekonaniem – musisz go w końcu poznać.
- Nie teraz – zbuntowałam się.
- A kiedy?
- Innym razem.
- No chodź, nie marudź – skwitowała i ponownie mnie pociągnęła, nieco delikatniej. Poddałam się i ruszyłam za nią. Starałam się nie patrzeć na blondyna, za to Paulina uśmiechała się w tak irytujący sposób, że miałam ochotę ją uderzyć.
- I co się szczerzysz? – spytałam.
- A co? Nie można?
Zbliżałyśmy się do okna, przy którym stali chłopacy. Odważyłam się w końcu spojrzeć w górę i napotkałam parę szarych oczu.
- Cześć – powiedział chłopak z uśmiechem, a jego koledzy przyglądali mi się i zaczepiali.
- Cześć – odpowiedziałam ignorując ich.
Minęłyśmy grupkę chłopaków i skierowałyśmy się prosto do toalety.
- Mogłaś zagadać! – powiedziała Paulina wciąż rozpromieniona.
- Nie, dzięki – odparłam. Miałam już serdecznie dość tej całej dyskoteki.
- No Zuza.
- Co?
- Cykasz się.
- Nie.
- Cykasz.
- Nie. Nie wkurzaj mnie – łypnęłam na nią groźnie. – Idę do domu.
- Nieee.
- Tak.
- Zostań jeszcze – w głosie Pauliny usłyszałam szczerą prośbę.
- No ok, ale tylko chwilę.
Wyszłyśmy z łazienki, a ja odruchowo spojrzałam w miejsce, gdzie przed chwilą stał mój Książę. Już go tam nie było.
- Zbieramy się Kaziu – usłyszałam znajomo brzmiący głos. Chłopak, który podczas tańca kleił się do mnie poklepał blondyna o szarych oczach po plecach.
Kaziu? Chwyciłam Paulinę za łokieć i wskazałam na chłopaków.
- Co jest? – spytała – zmieniłaś zdanie?
- Nie. Ten wysoki powiedział do niego Kaziu.
- Kto wysoki? – Paulina spojrzała w kierunku roześmianych kolegów. Po chwili zastanowienia uśmiechnęła się jakby sama do siebie.
- To tobie podoba się TEN blondyn. Myślałam, że Robert.
- Który to Robert?
Paulina wskazała na chłopaka, który na pierwszy rzut oka przypominał członka boysbandu albo aktora z filmów Disneya. – Ten w zielonej koszulce powiedziała.
- A ten obok? – spytałam w nadziei, że w końcu poznam imię swojego wybranka.
- Nie znam go – pokręciła głową.
  - Jest bratem Kamila – powiedziałam.
Paulina spojrzała na mnie badawczym wzrokiem.
  - Jakiego Kamila? – zdziwiła się. – Ach… Ojej, no coś ty?!
  - Myślałam, że wiesz.
  - Nie – powiedziała powoli. – Coś takiego…

2 komentarze:

  1. Tajemniczy Kaziu! xD

    Ja nie wiem, jak to może być, że w większości obyczajówek prawie każdy zakochuje się w osobie, której praktycznie nie zna. Dla mnie jest to płytkie...

    Kamil zapowiadał się całkiem ciekawie. I nawet pomijając jego bycie ''tym złym'', nawet można by go jakoś znieść. xD

    Zobaczymy, co z tym Kaziem. ^^

    Informuj jak zwykle.

    Pozdrawiam serdecznie,
    GeminiGirl...;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, wiem, że piszesz szybciej niż inni, ale wtedy przerwałaś w taaakim momencie i ja musiałam wiedzieć co dalej. : D

    Niestety muszę zgodzić się z GeminiGirl. Płytkie jest zakochiwanie się w osobie, której się nie zna. A to się często w opowiadaniach/książkach/powieściach zdarza.
    Można odczuwać fascynację czyimś wyglądem, ale nie można od razu mówić, że jest to miłość [pewnie jeszcze do grobowej deski].
    No cóż...

    To tylko jeden minus.

    A, jest jeszcze coś. Wcześniej im się dobrze gadało, świetnie się ze sobą bawili [mówię tu o Kamilu i Zuzi], zaprosił ją do domu. Zaczęto ich widywać razem, a ona teraz wyskakuje, że nie chce by go z nim kojarzono. Jak dla mnie jej zachowanie wydaje się płytkie i puste.

    Informuj jak zwykle.

    Pozdrawiam
    Darkness.

    OdpowiedzUsuń