środa, 6 lutego 2013

Rozdział 8. - Połowinki



W ostatniej chwili postanowiłam pójść na połowinki. Sukienkę miałam przygotowaną, buty wzięłam od mamy, fryzurę i makijaż zrobiłam na szybko i przyszłam spóźniona. Taką już miałam naturę, że zawsze kilka razy rozważałam za i przeciw, a że zazwyczaj było ich tyle samo, do końca byłam nieprzewidywalna. Z mojego przyjścia najbardziej cieszyła się Julka, ale to z Paulą spędziłam większość czasu. To ona od początku wiedziała o moim zauroczeniu i jej najbardziej zależało, abyśmy były wszystkie. Do ostatniego dnia starała się przekonać dziewczyny do przyjścia na szkolną imprezę.
- Przyjdźcie. Będzie fajnie - mówiła.
- Ja nie mam sukienki. Mogli powiedzieć nam wcześniej, że będą jednak te połowinki – mówiła Maja do obrzydzenia.
Istotnie drugie klasy podpadły u nauczycieli, którzy zagrozili, że połowinek nie będzie. Ostatecznie jednak zgodzili się na dyskotekę krótszą o dwie godziny. Impreza zaczynała się o 18.00. Zanim muzyka zaczęła grać, a ludzie tańczyć, dyrektor wygłosił bardzo nudne, ale na szczęście niedługie przemówienie o tym, że połowinki są w zawieszeniu i może zakończyć je tylko jedna wpadka. Nie ulegało wątpliwości, że mowa o alkoholu i papierosach. Byłam pewna, że nie nas dotyczy ten problem.
- Tylko niech spróbują - powiedziała Julka groźnie, kiedy wspomniałam o paleniu w łazienkach, które było powszechne w wielu gimnazjach.
W końcu zaczęła się impreza. Będąc same, ja i Paula tańczyłyśmy wyłącznie ze sobą. Każda sytuacja ma dobre i złe strony. Podobało nam się to, że mogłyśmy tańczyć bez przeszkód. Zwykle Wiktoria zbyt często zarządzała przerwę na odpoczynek, Agnieszka narzekała na niewygodne buty, a Marta ciągle chciała urwać się wcześniej. Dziś nic takiego nie mogło popsuć nam zabawy. Obydwie, jakby równocześnie o tym myśląc, roześmiałyśmy się głośno. Wtedy usłyszałyśmy znajome głosy, a raczej radosne okrzyki i ledwie zdążyłyśmy się obejrzeć, jakaś szalona dziewczyna ściskała nas śmiejąc się i piszcząc. Okazało się, że na imprezie jest również Wiki. Co więcej była z nią Marta! Majka i Agnieszka jednak nie przyszły.
Niestety z Martą przyszła Aneta, której ani ja, ani Julka nie darzyłyśmy nadzwyczajna sympatią. Była to dziwna istota. Nigdy nie nosiła sukienek. Nawet teraz na połowinkowej imprezie była w spodniach i jak wspólnie zauważyłyśmy nie umiała tańczyć. Siedziała z Martą w klasie i piła colę, podczas gdy inne dziewczyny tańcząc nie mogły złapać tchu. Nawet, gdyby bardzo chciałyśmy, nie mogłybyśmy pójść napić się ani zjeść, a wszystko dlatego, że kiedy już miałyśmy zejść z parkietu zatrzymywała nas kolejna z ulubionych piosenek. Pauli i Wiktorii udało się to na wolnej balladzie, ale mnie zaskoczył wtedy Michał. Gdy go zobaczyłam nawet nie chciało mi się pić. Zdecydowanie wolałam z nim tańczyć.
Kołysząc się w ramionach chłopaka, który może nie tańczył perfekcyjnie, ale za to był bardzo przystojny, czułam się cudownie. Widziałam swe przyjaciółki wyglądające przez drzwi z klasy i ich zachwycone, uśmiechnięte twarze, ale nie słyszałam o czym rozmawiają. Prawdę mówiąc nie bardzo mnie to wtedy obchodziło.
- To jej chłopak? - spytała Julkę Kinga, nasza koleżanka z klasy.
- Tak. Niedawno go poznała. - odpowiedziała życzliwie moja przyjaciółka. Chociaż nigdy nie nazwałam Michała „swoim chłopakiem”, Julia uznała, że to brzmi dobrze.
Niecałe dziesięć minut później cała klasa wiedziała, że chodzę z Michałem, a w ciągu następnych pięciu dowiedzieli się o tym wszyscy, którzy mnie znali i ci, którzy znali Michała. A jak to się stało? Kinga zapewne pobiegła poinformować o tym swoją najlepszą przyjaciółkę - Monikę, która powiedziała Klarze, ta natomiast Nicole, a Nicole rozgadała chłopakom, którzy oczywiście musieli powiedzieć o tym wszystkim swoim kolegom. Możliwe, że to właśnie dlatego Mateusz od tamtego czasu ciągle chciał ze mną tańczyć.
W mojej klasie żaden chłopak nie miał większego powodzenia. Byli to zwykli koledzy z podwórka. Tylko Mateusz wyróżniał się spośród nich. Był to wysoki chłopak o ciemnej karnacji i czarnych, kręconych włosach, które podobały się dziewczynom, a jemu samemu - niekoniecznie. Dlaczego wybrał akurat mnie? Pewnie dlatego, że nigdy się nim nie interesowałam. Jako jedyna, lub jedna z nielicznych, nie udawałam, że mdleję na jego widok i nie krzyczałam na cały głos jego imienia, kiedy biegał za piłką na boisku. Chociaż się do tego nie przyznawał, bardzo irytowało go takie ,,kibicowanie”. Nie chciał o tym mówić, gdyż koledzy zazdrościli mu fanek, a on lubił być podziwiany. Od dawna wiedziałam, że ten bożyszcze dziewczyn wpadł w oko mojej kumpeli, więc w moich oczach wiele tracił. Ja niestety u niego chyba odwrotnie.
Podczas tańca Mateusz przysuwał się coraz bliżej mnie, a w końcu położył ręce na moich biodrach co wywołało reakcję w postaci głośnego okrzyku chłopaków. Byłam przyzwyczajona do tego, że często ich uwaga skupia się na moim pokaźnym tyłku, ale jednak poczułam się dziwnie. Spocone dłonie Mateusza spływały coraz niżej po moim ciele, zbliżając się niebezpiecznie do skraju krótkiej sukienki. Czułam, że serce bije mi szybciej niż zawsze, a w głowie zaczyna wirować. Zupełnie nie rozumiałam tego stanu. W tym momencie podszedł do mnie Michał, objął mnie i zabrał w stronę schodów, na co chłopacy zaczęli jeszcze głośniej krzyczeć a nawet klaskać.
Schody na górę były zasłonięte czarną folią po to, by przez okna nie wpadało światło. Michał zaprowadził mnie tam i popchnął lekko na ścianę. Przez ułamki sekund patrzeliśmy sobie w oczy. W słabym świetle jego źrenice rozszerzyły się tak mocno, że niemal całkowicie przysłoniły szaro-niebieską tęczówkę. Mój oddech wciąż był nieco przyspieszony. Oparłam dłonie na jego piersiach, a on objął mnie w tali. Zanim mnie pocałował dostrzegłam jeszcze jego lekki, tryumfalny uśmiech.
Nie ważne co działało się przez resztę imprezy. Przebiegała tak jak dotychczas. Głośna muzyka, taniec, śmiech, wygłupy i spocone twarze. Sama czułam się tak, jakby ktoś dosypał mi czegoś do picia. Siedząc z Paulą w klasie obserwowałam kiwające się pary przez otwarte na oścież drzwi. Michał nie próbował szukać mnie w sali, gdzie pobiegłam prosto z jego objęć. Przesuwałam powoli palcem po mokrej od pary szklance z zimną colą i tylko kątem oka dostrzegałam zaintrygowaną minę przyjaciółki siedzącej obok.
- Susie? - zaczęła Paula
- Hm...
- Co się wydarzyło za kotarą? - pytała z uśmiechem. Spojrzałam na nią i zapłonęłam rumieńcem.
- Aaaaaa.... Wiedziałam! - krzyknęła z radości. - Pocałował cię?
- Cicho! - powiedziałam. Paula co prawda wypowiedziała ostatnie pytanie prawie szeptem, ale wydawało mi się, że wszyscy słuchają. Zaczęła się tylko śmiać, radośnie jak dziecko.
- I jak było? - spytała po krótkiej chwili.
Po długich naleganiach opowiedziałam jej, że to było tak z zaskoczenia, że nawet nie zdążyłam się psychicznie przygotować; że nie wiedziałam co zrobić z rękami, i że w końcu położyłam je na jego karku, który był taki ciepły i spocony. Powiedziałam też, że to super przeżycie, a nawet, że czułam w brzuchu „takie jakby ciarki”. Paula cały czas chichotała, a kiedy przestałam mówić i spojrzałam na nią rozmarzonym wzrokiem, wybuchła głośnym śmiechem. Trwało to bardzo krótko, ale mi wydawało się, że opowiadałam tak z godzinę.
- Chodź, bo zaraz koniec - powiedziała opanowując śmiech i pociągnęła mnie za rękę w tańczący tłum.
Od tej chwili szalałyśmy jeszcze bardziej niż na początku. Nawet Marta i Aneta nie schodziły z parkietu, a Julka zaczęła się świetnie dogadywać z Kingą i Moniką. Kilkakrotnie chciano zakończyć imprezę, ale tłum nastolatków za każdym razem krzyczał:
- Jeszcze, Jeszcze!
Ostatecznie dyskoteka zakończyła się o 21.00. Moi rodzice czekali już od godziny i pierwszą rzeczą jaką od nich usłyszałam to zdanie:
- Od tej muzyki można ogłuchnąć.
Przez cała drogę do domu gadałam jak nakręcona, o tym jak było fajnie. O pocałunku, rzecz jasna, nie wspomniałam wcale, ale myślałam bez przerwy.

3 komentarze:

  1. Ajć !
    Uwielbiam !
    Nie ma to jak przeczytać takie fajne opowiadanie ;]
    Czekam na dalsze losy bohaterki.
    Pozdrawiam Isiia <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak się zastanawiam... Dlaczego ja wcześniej nie skomentowałam tego rozdziału? Nie mogę sobie przypomnieć... Ale to tam mniejsza...

    Mało tego romansu w tym rozdziale, ale może to i dobrze, bo przy kawałku z pójściem w ustronne miejsce już zaczęłam się śmiać.

    Wiesz, nie odbierz tego źle, ale mnie po prostu takie akcje bawią. Tak, wiem, głupie, ale taka już jestem - nienormalna. xD

    OdpowiedzUsuń