niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 7. - Michał



Dyskoteka była porażką. Przynajmniej dla mnie. Paulina pewnie bawiłaby się na niej lepiej, gdyby nie mój kiepski nastrój i nieudane polowanie. Tym niemniej nie narzekała.
- Było fajnie – mówiła dziewczynom – żałujcie, że nie poszłyście.
Dla mnie natomiast wybawieniem był powrót do rzeczywistości. Miałam w planach zapomnieć o Robercie, Kaziu czy jakkolwiek nazywał się tajemniczy blondyn i zacząć nowy semestr z nowymi postanowieniami. Co tam połowinki. Mogę wcale na nie nie iść. Są w końcu ważniejsze sprawy.
Słabo mi jednak wychodziło „niemyślenie” o blondynie, a jeszcze gorzej ukrywanie tego. Patrycja, dziewczyna, która potrafiła dowiedzieć się wszystkiego o każdym, zauważyła najpewniej, że na polskim zamiast słuchać pani gapię się w okno. Na moje nieszczęście chodziła ze mną do klasy, znała połowę ludzi w szkole i ze wszystkimi się kolegowała. Nie przyjaźniła się z nikim tak blisko jak ja z Paulą czy Julką albo raczej przyjaźniła się codziennie z kimś innym. Znając większość ludzi ze szkoły znała również Roberta i wszystkich chłopaków jego klasy. W takim razie brata Kamila także. Nie wnikam w to, jak dobrą była obserwatorką, ani jak szybko przenosiła plotki. Grunt, że wiedziała o moim zauroczeniu.
  - Hej Zuzka co słychać? - zagadała do mnie na następnej przerwie. Nie zaskoczyło mnie to tak bardzo, gdyż jak już wspomniałam owa dziewczyna za swoich przyjaciół uważała wszystkich.
  - Spoko – odpowiedziałam beznamiętnie siląc się na lekki uśmiech.
  - Widziałam cię wczoraj na dyskotece. Fajnie było, nie?
  - No w miarę.
  - Nie bój się, załatwię ci jego numer - powiedziała nagle uśmiechając się zawadiacko i  szturchając mnie w bok.
Zrobiłam wielkie oczy.
  - Oj nie udawaj Zuz, przecież wiem, że ci się podoba. Wczoraj całą dyskotekę się na niego gapiłaś.
  - Na kogo? - spytałam udając zdziwienie.
  - Na Michała. Już z nim gadałam.
  - Co?! - prawie wrzasnęłam. - Z kim?
            - No z nim. Z twoim przyszłym chłopakiem - odpowiedziała pewnie wciąż się uśmiechając.
  - Czyli z kim? - spytałam spokojnie.
  - Oj Zuza! Z Michałem Kazimierskim.
Więc nazywa się Michał Kaźmierski, pomyślałam. Jednak wciąż grając głupa przed Patrycją zapytałam - A kto to jest?
Wywróciła oczami i chwyciła mnie za rękę.
  - Chodź.
  - Gdzie?
  - Zobaczysz.
Prowadziła mnie w stronę holu. Dostrzegłam go z daleka. Jak zwykle siedział z kolegami na ławce, jedli chipsy, śmiali się i wygłupiali. Musiałam interweniować.
  - Dokąd mnie ciągniesz?
  - Poznasz go.
  - Nie! - wyrwałam rękę, a mina Pati zrzedła.
  - Czemu?
  - Bo nie - odrzekałam, gdy nic lepszego nie przyszło mi do głowy.
  Odeszłam i wróciłam pod klasę, ale byłam trochę roztrzęsiona. Następną lekcją była matematyka. Całą przerwę spędziłyśmy z Julką na uczeniu się wzorów, które nazwałyśmy kodami, bo były niezbędne by zalogować się do następnej klasy. W sali obok lekcje miała klasa II a - klasa Michała, więc odwróciłam się tyłem do tamtej strony. Julka, jak zresztą wszyscy w klasie, wiedziała o Michale. Poczułam się niezręcznie, gdy w pewnym momencie zaczęła się dziwnie uśmiechać i zerkając na mnie i na "coś" co było za mną próbowała dawać mi jakieś znaki. W pewnej chwili Robert podszedł do nas i stanąwszy obok przywitał się wesoło. Odpowiedziałam mu i spytałam Julkę o kolejny wzór, lecz ona zamiast odpowiedzi cicho szepnęła:
  - Zuzia...
  Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą Michała. Stał tak blisko mnie, że gdybym wyciągnęła rękę, mogłabym go dotknąć. Uśmiechał się delikatnie, ręce miał schowane w kieszeniach, ale po chwili je wyjął. Usłyszałam głos Patrycji jakby przez szybę lub jak echo.
  - To jest Michał.
  - A to Zuzia - dodał Robert.
Staliśmy tak przez około sekundę, która była najdłuższą sekundą w moim życiu. Potem on wyciągnął do mnie rękę, podałam mu swoją, usłyszałam "cześć" i odpowiedziałam to samo cicho i nieśmiało. Jego dłoń była w dotyku sucha i ciepła. Natychmiast ją puściłam  gdy zorientowałam się, że za długo trzymam. Spuściłam oczy i odwróciłam się jak tchórz. Dopiero wtedy zaczęłam znowu słyszeć wyraźnie wszystkie gwizdy i oklaski.
   Jak można się domyślić kartkówka poszła mi fatalnie. Nie mogłam się skupić i czułam się tak, jakbym dostała drgawek, choć na moich rękach nie było widać, żebym się trzęsła. Do tego miałam wrażenie, że wszyscy na mnie patrzą, choć pewnie w rzeczywistości tak nie było.
  Zapomniałam o wszystkim dopiero następnego dnia, gdy z nową energią poszłam do szkoły. Michał nie podszedł, nie zagadał, nie przywitał się i nie zrobił nic innego wartego opisania. Patrycja również zajęła się swoimi sprawami i nie wracała do mojej "miłości". Tylko na pozór tak było. Po ciężkim tygodniu (podsumowując: nieudana dyskoteka, niefortunna znajomość i niezaliczona kartkówka) siedziałam na angielskim - ostatniej piątkowej lekcji i liczyłam minuty do dzwonka. Klasa była mała i duszna, a na zewnątrz padał śnieg. Sztuczne światło jarzeniówek kontrastowało z szarugą za oknem, a leniwie płynąca wskazówka zegarka za nic nie chciała przyspieszyć. Obserwując koleżanki wykonujące zadanie w ćwiczeniach kącikiem oka, przez otwarte drzwi dojrzałam chłopaka. Nie miałam wątpliwości. To był Michał. "Po co pani otworzyła te drzwi?" -  pomyślałam z irytacją i jakby wbrew swojej woli podniosłam rękę.
  - Mogę wyjść do toalety.
  - Skończyłaś zadanie? - spytała podejrzliwie anglistka.
  - Tak.
  - Więc idź.
  Wyszłam z klasy. Na korytarzu go nie było. Idąc bardzo wolno spojrzałam w lewo przez celowo zostawione otwarte drzwi męskiej ubikacji. Stał tam na środku patrząc prosto na mnie. Szybko odwróciłam głowę i przyspieszyłam kroku. Wpadłam do dziewczęcej łazienki, przejrzałam się w lusterku, poprawiłam włosy i wyszłam. Znowu nie było go na korytarzu. Szłam wolno w stroną otwartych na oścież drzwi męskiej toalety. Wiedziałam, że tam jest. Przeszłam obok nie patrząc w tamtą stronę.
  - Cześć - usłyszałam. Spojrzałam w bok. Stał w progu drzwi i patrzał się prosto na mnie.
  - Cześć - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. 

4 komentarze:

  1. ''Znając większość ludzi ze szkoły znała również Roberta i wszystkich chłopaków jego ich klasy.'' - Zdecyduj się. xD Albo ''jego'', albo ''ich''. xD

    No, no... Całkiem fajnie.
    Ale ją korciło zajrzeć do tej toalety! xD
    A ten też uparty! Bezczelnie gapić się w kierunku Zuzy i to jeszcze z kibla. xD

    Czekam na więcej. ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha "Bezczelnie gapić się w kierunku Zuzy i to jeszcze z kibla. xD" Rozwalasz mnie :D

      Wydawało mi się, że kiepski rozdział. Bałam się, że się przyczepisz xD

      Usuń
    2. Nie zawsze się wszystkiego czepiam. Czasami przestaję być ''zawodowczynią'' i patrzę na niektóre rzeczy z punktu widzenia (nie)normlanej nastolatki. ^^

      Usuń
  2. Hmm...
    Rewelacji w tym rozdziale nie ma.

    Przerwałaś w takim momencie. Ech...
    Jak mogłaś?!

    Tajemniczy Michał. No, jestem ciekawa jak dalej rozwinie się ta znajomość. : )

    OdpowiedzUsuń